• Kuchnia - miejsce wszechstronnej stymulacji dziecka

        •       Kuchnia - miejsce wszechstronnej stymulacji dziecka...

                    

                     Drodzy Rodzice, w tym artykule będę starała się udowodnić tezę postawioną w tytule. Czy kuchnia, pomieszczenie niezbędne w każdym domu, jest w stanie zastąpić, ba... a nawet przewyższyć swoimi możliwościami drogą, wielozmysłową zabawkę, którą tak pięknie reklamują w telewizji specjaliści od marketingu? Zdecydowanie TAK! Przeanalizujemy to na przykładzie różnego rodzaju czynności, które wykonujemy przygotowując posiłki.

          Zacznijmy od tradycyjnych pierogów. Krok 1 – łączenie składników na ciasto. Dziecko zapoznaje się z pojęciem miary i wagi. Nie zapamięta dokładnie do jakiego produktu jest przypisana poszczególna jednostka, ale z pewnością będzie wiedziało ile to pół szklanki i dlaczego łyżka i łyżeczka to nie to samo. Będzie również świadkiem doświadczenia związanego z pojęciem objętości i zmian konsystencji podczas odmierzania, wysypywania na stolnicę i łączenia określonych produktów. Kolejna, wykonywana podczas robienia pierogów czynność to niczym porządny trening na siłowni dla małej motoryki. Jak wiele różnych działań trzeba wykonać, aby odpowiednio usprawnić delikatne mięśnie dłoni u dzieci, wiedzą najlepiej panie z edukacji przedszkolnej. Tu mamy wszystko w pakiecie. Mieszanie, ugniatanie, wałkowanie i w końcu wykrawanie pierogowych kółeczek to wspaniałe ćwiczenia, przygotowujące rękę przyszłego ucznia do opanowania trudnej techniki pisania. Krok 3 – nadziewanie pierogów farszem. Dziecko musi odmierzyć w swoich małych paluszkach taką ilość, aby pieróg można było zlepić (nie za dużo i nie za mało). Smarowanie brzegów wodą i zlepianie ich z pewnością nauczy precyzji i cierpliwości. Wspólne sprzątanie powstałego bałaganu wprowadzi w wymiar myślenia przyczynowo-skutkowego i nauczy konsekwencji – razem coś robiliśmy, więc razem sprzątamy. Wiele można by pisać  o zaletach takiego spędzania czasu w aspekcie emocjonalnym: poczucie bliskości, zacieśnianie więzi, budowanie poczucia wartości. Nie sposób wymienić wszystkich plusów wspólnego „buszowania”, możemy jednak mieć pewność, że decydując się na regularne zapraszanie dziecka do kuchni wyposażamy je w szereg pojęć, funkcji i umiejętności, które zaprocentują w szkole.

                      Możliwości jest oczywiście wiele: wspólne przygotowywanie sałatki zaowocuje zdrowymi nawykami żywieniowymi w przyszłości (dziecko przyprawiając surówkę będzie musiało ją wiele razy spróbować-przyzwyczai się więc do różnych smaków); całe mnóstwo dziwnych przypraw, produktów i składników wzbogaci jego słownik, a spożywanie posiłków, w przygotowaniu których brało czynny udział, dostarczy ogromnej satysfakcji i wzmocni jego wiarę we własne siły. Wiele ciekawych, bardzo konkretnych pomysłów, dotyczących tego, co dziecko w różnym wieku może robić w kuchni znajdziemy na: http://www.logopediapraktyczna.pl/dziecko-w-kuchni/. Serdecznie polecam! Tak więc, kiedy następnym razem jakaś reklama będzie nam próbowała wmówić wszechstronny wpływ drogiej zabawki na rozwój naszych pociech – wyłączmy telewizor i zaprośmy dziecko do.... kuchni :-)!

           

          D.W.